Pamiętam, że kiedyś mieszałem angielski i polski/rosyjski, więc wygląda to tak:
„Hi guys! What’s up? Mój tata powiedział, że I could only hang out kilka minut.” (oczywiście nie do końca, ale jest wystarczająco blisko)
Totally niet problema.
Od czasu zasłyszenia z pobliskiej budowy “KURWA БЛЯТЬ!” (“kurwa blać”) jest to jeden z moich ulubionych bluzgów. Sam mieszam, czasami ma to sens, kiedy faktycznie brakuje słów, ale jak ktoś po pół zdania bez powodu zmienia język to mam trochę… cringe? :P Mam poczucie, że jest to jednak zaśmiecanie języka i robienie z tego jednej papki zależnej wyłącznie od popkultury. Do tego anglosaski imperializm kulturowy. Eh. Idę książkę poczytać.
Tak btw. jest społeczność !jezykpolski@fedit.pl :)
mieszkałem w wielkiej brytanii przez kilka lat i tam w rozmowach z polskimi znajomymi to jest norma, nikt nie zwraca na to uwagi. czasami po prostu na język prędziej przychodzi angielskie słowo/wyrażenie. nie jest to wcale na siłę, po prostu taki zabieg żeby zachować płynność rozmowy
wydaje się niepotrzebne i czasami irytujące. czuję się jak tylko jest dla osób, które mówią po polsku i po angielsku
często widzę to w reklamach ale po angielsku i po hiszpańsku w tym samym zdaniu (spanglish)
Nie przepadam, mi to brzmi jakoś pretensjonalnie.
O, tego słowa mi brakowało! Chociaż obawiam się, że to może być też kwestia wieku. Te gówniaki to teraz nie potrafią tak pięknie ja my za naszych czasów…
Liczę się z tym, że to wiek. Ale skoro padło pytanie o opinię, to pokrzyczałem sobie na te chmury. 🤭
Dobra, otwieraj to Château de Chasselas.
Swoją drogą uwielbiam polskie tłumaczenie na Szato de Szatelo :D
Gdyby to było Szato de Szaleto, to bym wiedział o co chodzi, ale tak… niestety potrzebuję podpowiedzi.